Andrzej Turski wciąż jest z nami. Uśmiecha się do każdego, kto wchodzi do redakcji „Panoramy”. Jego zdjęcie i radość na twarzy od razu przykuwają uwagę. Taki był - uśmiechnięty i życzliwy dla każdego. Nikogo nie mijał obojętnie. Jego piękny, radiowy głos słychać było w newsroomie zanim pojawił się z plastikowym kubkiem kawy. Stał przy automacie i nie marnował czasu. Pytał koleżanki i kolegów: „Co u Ciebie? Widzę, że ładnie wyglądasz! Co dobrego dzieje się u ciebie?”. Pytał ze szczerym zainteresowaniem. Dużo o nas wiedział, a my o nim. Opowiadał nie tylko o swoich sukcesach na Mazurach, kiedy udało mu się złowić ogromną rybę. Mówił również o żonie, córce, wnuku, a później o swojej chorobie. Kiedy czuł się już nie najlepiej, nie koncentrował uwagi na sobie. Do końca dzielił się z nami swoim doświadczeniem. Tłumaczył nam: „Kiedy nie wiesz, co powiedzieć, mów prawdę”, a także „Bieda to nie cytryna, nie można jej wyciskać”. Był mistrzem słowa. Uwielbiał „Trylogię” Henryka Sienkiewicza. Potrafił godzinami poszukiwać cytatu, by trafnie podsumować swoją autorską „Panoramę”. Jego pointy do dziś brzmią w naszych głowach, jak np.: „Żyjemy jak wiadomo w czasach kultu młodości, ale może kiedyś nastąpią czasy kultu dojrzałości”. Andrzej Turski był najstarszym prezenterem telewizyjnym, a dla nas jednym z najlepszych. Wśród licznych nagród, które otrzymał, są: Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski, Złoty Krzyż Zasługi, trzy „Wiktory”, dwie „Telekamery” i wiele innych. Andrzej był naszym mistrzem i pozostaje nim nadal. Wciąż wyciągamy wnioski z lekcji, które nam dawał przez 13 lat prowadzenia „Panoramy”.
Andrzej Turski – mistrz słowa

(fot. TVP/Jan Bogacz)